Kiedy przed premierą gdzieś mignęła mi okładka książki, pomyślałem że fajnie, będzie coś o hiszpańskiej piłce. Skąd mi się to wzięło? Koszulka grajka z okładki? Piłka? Może słowo "z królestwa", co dla kibica Primera Division było oczywiste? Nieco później zdałem sobie sprawę, że te królestwo to jednak to Zjednoczone Królestwo.
Autorem książki jest Przemysław Rudzki. Osoba, której kibicom angielskiej piłki przedstawiać raczej nie trzeba. Nie tylko dziennikarz i komentator Premier League, ale przede wszystkim jej wielki znawca i pasjonat. Ta książka musiała wypalić.
Bycie dziennikarzem na pewno nie jest łatwe, ale z pewnością przyjemne i dla wielu godne pozazdroszczenia. O tym jaki to ciekawy zawód przeczytamy w ostatnich trzech rozdziałach.
Dość długo czasu zajęło mi przeczytanie tej książki, ale wydawca nie ponaglał. Nie było to może spowodowane innymi licznymi obowiązkami, ale tak jak wspominał w posłowiu Rafał Nahorny, trzeba ją pochłaniać po kawałku, bo tak lepiej smakuje. Zatem codziennie po kilka historii.
Książka składa się z pięćdziesięciu rozdziałów. Pięćdziesiąt ciekawych opowieści o angielskim futbolu. Będą piłkarze, będą trenerzy, będą fakty i anegdoty. Będą rekordy, atmosfera i kibice.
Choć opowieści nie są spisane chronologicznie, w niczym to nie przeszkadza. Każda historia jest inna i każda niezwykle ciekawa, z której można coś wynieść, pośmiać się, czegoś dowiedzieć czy nieco się zdziwić. Z niektórych historyjek można by było z pewnością napisać całą książkę.
Co więcej dodać? Skoro Marcin Rosłoń znający ligę angielska jak własną kieszeń twierdzi, że dzięki tej pozycji klimat wyspiarskiego futbolu poczuł inaczej, to znaczy że książka jest dobra i godna polecenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz