czwartek, 22 grudnia 2016

Autobiografia Luisa Suareza



Luis Suarez - wielka gwiazda aktualnie FC Barcelony, w której pobija wszelkie możliwe rekordy i gra wspaniale, a wcześniej także Liverpoolu i Ajaksu, który zachwycał także w Groningen i Nacionalu. Piłkarz z wieloma wyróżnieniami nie tylko klubowymi i reprezentacyjnymi, ale także indywidualnymi.


Dzięki wydawnictwu Sine Qua Non dostępna stała się autobiografia Urugwajczyka, który opowiada o wielu ciekawostkach, który ma wiele do powiedzenia i dużo rzeczy wyjaśnia "od kuchni".

Luis zadebiutował w Barcelonie w sierpniu, zaś epilog napisany jest w październiku. Piłkarz niewiele opowiada o swoim nowym klubie, ale dowiemy się między innymi o tym, co pomogło mu zaaklimatyzować się w szatni Camp Nou.

Książka zaczyna się od wprowadzenia, w którym Suarez opowiada o swoich ugryzieniach rywali i prowadzi rozważania nad nimi. Mówi, ze ostro nie fauluje, nigdy nie przyczynił się do poważnej kontuzji, nie jest brutalny, nie fauluje z premedytacją. Są piłkarze, którzy to robią i nie są karani, bądź ich kary są po prostu śmieszne w porównaniu do tej, którą Urugwajczyk otrzymał za ugryzienie Chiellini'ego na Mundialu. Nie ma co usprawiedliwiać takiego zachowania, ale ziarenko prawdy w wyżalaniu piłkarza na pewno jest.

Suarez dużo zawdzięcza swojej żonie. Gdy był mały, wówczas jego dziewczyna pomagała mu we wszystkim, nawet w lekcjach, by ten "wyszedł na ludzi".  Piłkarz pożyczał na bilety byle tylko się z nią spotkać, a gdy ta wyjechała do Barcelony, wówczas był zdeterminowany by osiągnąć cel w postaci gry w Europie. Może dzięki temu jest tym kim jest teraz...?

W jednym z rozdziałów napastnik wypowiada się o arbitrach i robi to w przyjazny sposób. Kiedyś chciał nawet wymienić się koszulką z jednym z nich. Porównuje sędziów angielskich i hiszpańskich. W Premier League arbitrzy często rozmawiają z piłkarzami na boisku, co w La Liga rzadko się zdarza.

Jedną z interpretacji tytułu mogą być historie z dzieciństwa, jak połamał łózko ćwicząc szczupaki, albo grając w piłkę z nogą w gipsie. Zawsze był bardzo głodny gdy. Nawet wówczas gdy desperacko walczył z czasem by wyleczyć kolano na Mundial w Brazylii. Udało mu się to ku wielkiemu zdziwieniu lekarzy z Liverpoolu. Robił wszystko co w swojej mocy by zagrać, a to że zagrał zawdzięcza swojemu któremu na raka fizjoterapeucie - Walterowi Fareirze, który cierpiał na raka.

Książka zdecydowanie godna polecenia wszystkim fanom w szczególności Liverpoolu, o którym w większości jest mowa, ale także kibicom wszystkich klubów Suareza a także jego osobistych fanów. Autobiografia zawsze jest lepsza od biografii spisanej przez dziennikarzy i ta nie była wyjątkiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz