niedziela, 18 marca 2018

Wywiady: Bartosz Rdułtowski dla SportBooks.pl !

Wykorzystując tą słoneczną, choć nieco wietrzystą niedzielę wolną od handlu (mimo iż u mnie na osiedlu jedna biedronka działa na pełnych obrotach), postanowiłem opublikować dla Was kolejny wywiad.

Bohaterem siódmego już wywiadu specjalnie dla mojego bloga jest Bartosz Rdułtowski. Może mniej znany autor dla fanów futbolu, ale mający na swoim koncie wiele książek o tematyce wojskowej.

Trafiła do mnie jego najnowsza pozycja "Wirtualny Spisek", która mówi o doświadczeniach autora związanych z grą w FIFĘ. Miałem przyjemność zrecenzowania jej i opublikowania TUTAJ. Teraz zaś zachęcam do przeczytania wywiadu o tej pozycji.

Maciej Szymański: Wpadł Pan na bardzo ciekawy pomysł z napisaniem książki "Wirtualny spisek". Co Pana skłoniło do spisania doświadczeń z gry na kartki?

Bartosz Rdułtowski: Gdyby moja książka miała być jedynie spisaniem na papier wspomnień z gry, nigdy nie zabrałbym się za jej pisanie. Pomysł wydania "Wirtualnego spisku" narodził się w momencie, gdy zdałem sobie sprawę, że tryb online Fify, tzw. FUT (FIFA Ultimate Team), jest poddany manipulacji. Że nie jest to w żadnym razie uczciwa e-sportowa rywalizacja. Postanowiłem wówczas "powęszyć". Czas pokazał, że moje śledztwo przyniosło wnioski, o jakich do tej pory nawet najwięksi znawcy fify nie mieli pojęcia. Wnioski, które obnażają FUT, pokazując, czym w istocie jest. A nie jest na pewno czymś, czym chciałbym, aby zajmowało się moje nastoletnie dziecko. A już na pewno, by bez mojej wiedzy wydało na grę swoje pieniądze, co w przypadku gry Fifa jest jak najbardziej możliwe!

M.S.: Na grze w FIFĘ spędził Pan setki godzin, setki rozegranych meczów. Nie żal teraz straconego czasu?

B.R.:  Byłoby mi żal, gdyby był to czas stracony, gdyby to była zabawa. Zabawa skończyła się jednak bardzo szybko. Potem była już tylko metodyczna analiza. Dzięki niej powstała książka, która wyjaśnia, jak sądzę, czym jest FUT, jak bardzo może być niebezpieczny. Mam nadzieję, że dzięki książce "Wirtualny spisek" tysiące graczy w Polsce i setki tysięcy na świecie, zrozumie, że zostali zmanipulowani w ściśle określonym celu. Wie Pan, że najnowsze szacunki mówią o blisko 2 milionach osób uzależnionych w Polsce od gier? Mam nadzieję, że moja książka przyczyni się do głośnej publicznej dyskusji na ten temat. Oczywiście mam świadomość, że niektóre środowiska będą takową dyskusję blokować i deprecjonować moją książkę. Kiedyś podobnie było z nałogiem nikotynowym. Wszyscy wiedzieli, że palenie powoduje raka i choroby serca, a mimo to zamiast ostrzeżeń, wszędzie wisiały reklamy promujące papieroski. Moim zdaniem, obecnie na podobnym etapie jest zjawisko uzależnienia od gier. Nie wspomnę już o tym, że w Fifie mamy do czynienia z czymś, co śmiało może kojarzyć się z hazardem i wydawaniem prawdziwej gotówki. To jest problem, którym naprawdę powinien się ktoś zainteresować. Szkoda, aby polska młodzież tak się marnowała.

M.S.: W Fifie 16 były oszustwa i manipulacje, ale kupił Pan Fife 17. W niej była powtórka tego wszystkiego. Mimo to Fifę 18 też Pan kupił. Motywowało to do dalszego śledztwa?

B.R.:  Fife 18 kupiłem już tylko i wyłącznie w celu dokończenia śledztwa. I całe szczęście, że to zrobiłem. Okazało się bowiem, że właśnie w Osiemnastce twórcy gry spuścili gardę, ukazując nowe mechanizmy, pozwalające na manipulowanie rozgrywką. Prawda jest smutna. Gra przy nawet dużej różnicy poziomu zawodników może wykreować dowolny wynik. Oczywiście w granicach rozsądku. Granie w Osiemnastkę pozwoliło mi też na wiele zagadnień spojrzeć globalnie, dzięki czemu mogłem pojąć aspekty gry, o jakich wcześniej zupełnie nie miałem pojęcia, a będące kluczowymi dla zrozumienia czym jest FUT i jakie niesie w sobie zagrożenie dla gracza. A przecież graczami w dużej części są nastolatki. 

M.S.: Pisał Pan także o kwestii uzależnienia. Czy w jakiś sposób Pan również uzależnił się od gry?

B.R.:  Nie nazwał bym tego uzależnieniem. Ja tą grą i jej twórcami zwyczajnie gardzę. W moim światopoglądzie tylko karzeł moralny i etyczny może oddać w ręce graczy taki produkt, jakim jest Fifa 18.

M.S.: Pana drużyna znalazła się w setce najbogatszych w FUT. To chyba niezłe wyróżnienie i zaszczyt za mozolne budowanie składu i setki godzin gry?

B.R.: Akurat fakt, że na pewnym etapie gry znalazłem się wśród 100 najbogatszych klubów w Fifie 18 na PlayStation 4 nie był moim celem. Po prawdzie, gdyby nie znajomy, który pewnego dnia poinformował mnie o tym fakcie, zapewne nawet bym o tym nie wiedział. To był już bowiem ten etap mojego rendezvous z fifą, gdy traktowałem ją tak, jak lekarz traktuje laboratoryjnego szczura. Zależało mi już tylko na poznaniu możliwie wszystkich sekretów manipulacji graczami.

M.S.: Czy kupi Pan FIFĘ 2019?

B.R.:  Nie. Nie gram już w Fife. Ta gra nie zasługuje na poświęcanie jej czasu. FUT nie powstał po to, by dawać graczom radość z gry, tylko by przynosić zysk. O ile kończąc książkę, byłem do rozgrywania meczów niejako zmuszony, o tyle obecnie mogę śmiało poświęcać swój wolny czas wielu ciekawszym zajęciom, co zresztą czynię.

M.S.: Ma Pan może w planach kolejną książkę z tematyki piłkarskiej?

B.R.:  Nie wykluczone...

Moja recenzja książki znajduje się TUTAJ. Książkę znajdziecie na stronie wydawnictwa Technol za 24 zł (KLIK). Dostępna jest także w wersji elektronicznej za 10 zł - KLIK.  Zachęcam także do odwiedzin oficjalnej strony autora - KLIK.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz